Zapraszamy na inspirującą podróż do świata ostrych papryczek i nietypowego ogrodnictwa!
W rozmowie z założycielem firmy „1000 Papryk”, Wojtkiem Wrzeszcz, odkryjemy jak przypadkowy zakup jednej z najostrzejszych papryk na świecie przerodził się w pasję do uprawy różnorodnych odmian. Zdjęcia zostały zrobione przez Sylwię Wrzeszcz, która razem z Wojtkiem prowadzi „ostry” biznes.

Jak narodził się pomysł na założenie firmy?
Sam pomysł, jak to zwykle w życiu bywa, jest dziełem przypadku. Po zakupie świeżej papryki – Jolokii, jednej z najostrzejszych papryk świata, z ciekawości wsadziliśmy w ziemię nasionko. Nasionko wykiełkowało, a sam proces tak nam się spodobał, że lada chwila na ogrodzie mieliśmy już ponad 20 papryk i wcale nie zapowiadało się na zwolnienie tempa. Wtedy też narodziła się idea 1000 Papryk – miejsca, gdzie będzie rosło najpierw 1000 roślin paprykowych, a w późniejszych latach 1000 różnych gatunków papryk z całego świata. Obecnie posiadamy około 400 roślin, więc przed nami jeszcze ciekawa przeprawa.
W jaki sposób hodowla ostrych papryczek pomogła Wam przetrwać pandemię?
Nasza uprawa papryczek rozpoczęła się w styczniu 2020 roku, czyli chwilę przed wybuchem pandemii. Już kilka lat wcześniej mieliśmy doświadczenia z przydomowym ogrodem. Jednak dopiero na przełomie 2019 i 2020 roku zdecydowaliśmy, że chcemy iść w kierunku permakulturowej uprawy roślin. Początek roku spędziliśmy na wysiewie i planowaniu całego przedsięwzięcia. Tak nas to zaangażowało, że gdy nadszedł lockdown, to siłą inercji udało nam się rozpędzić projekt do dość dużych rozmiarów. Zamknięcie gospodarki pomogło nam nakreślić wyraźniejszą wizję naszej przyszłej drogi. Przerwanie łańcucha dostaw poszczególnych materiałów i zwiększona ilość wolnego czasu pchnęły nas w kierunku projektów DIY i recyklingu.
Jakie wyzwania napotkaliście na początku prowadzenia tego nietypowego ogrodniczego biznesu?
Dużym wyzwaniem było dostosowanie naszych planów do wielkości naszego przydomowego ogrodu. Dysponujemy ogródkiem wielkości raptem 200 m2, co w przypadku „konwencjonalnych” upraw mogło wydawać się powierzchnią dość małą. Wybrnęliśmy z tego, sadząc papryki we wszelkiego rodzaju donicach i pojemnikach. Nimi łatwiej było nam grać w ogrodowego tetrisa i upchnąć na tej powierzchni więcej roślin, niż mogłoby się wydawać. Ratunkiem w kwestii małej ilości miejsca okazał się zbudowany z odzyskanych belek domek o powierzchni 9 m2. Na jego dachu o wielkości 4×4 metry w sezonie jesteśmy w stanie pomieścić blisko 200 roślin.

Jak wyróżniacie się na rynku ogrodniczym?
Od początku staramy się zachęcać ludzi do używania ostrych papryk w kuchni oraz do ich samodzielnego uprawiania w domowych i przydomowych warunkach. Pokazujemy, że jest to możliwe nawet na małych przestrzeniach. Podłoże, w którym rosną nasze papryki, przygotowujemy samodzielnie, mieszając specjalnie wyselekcjonowane składniki. Nie stosujemy oprysków, a wojny z mszycami toczymy przy pomocy owadów pożytecznych, takich jak biedronki i złotookie. W tym roku poszerzyliśmy naszą ofertę o rośliny uprawiane hydroponicznie. Z dumą prezentujemy na targach nasze kilkumiesięczne „sadzonki”, których rozmiary i żywotność znacznie odbiegają od tego, co można dostać w sklepach ogrodniczych.
Ważnym elementem naszego modelu jest niepowtarzalna świeżość i niecodzienny smak naszych paprykowych przetworów. W naszej ofercie posiadamy m.in. ostre dżemy, miody, czekolady, pralinki oraz sole i susze w różnych skalach ostrości. Korzystamy z tego, że papryki są roślinami wieloletnimi i przygotowujemy klientom rośliny w samonawadniających donicach, które po kilku miesiącach przybierają imponujące rozmiary.
Dlaczego postanowiliście skupić się na DIY, recyklingu i upcyklingu w kontekście ogrodnictwa?
Od zawsze mieliśmy smykałkę do recyklingu i upcyklingu rzeczy, które nas otaczają, więc przenieśliśmy tą umiejętność do pracy przy roślinach. Systemy hydroponiczne robione z materiałów dostępnych w sklepach budowlanych, donice z ikeowskich wiader i talerzyków dla dzieci, a także sadzenie wszystkiego w pojemnikach po jogurtach i śmietanach cieszy nas dużo bardziej niż zakup czegoś „gotowego”. Tworzymy i budujemy przy pomocy „przydasiów”, sprawdzając jednocześnie, jak wpływa to na wzrost i zdrowie roślin. Gdy coś działa, to wmontowujemy to na stałe. Gdy nie działa, to zmieniamy „patent” i zaczynamy od nowa.
Jakie gatunki ostrych papryczek oferujecie?
Obecnie posiadamy w swojej kolekcji blisko 50 różnych odmian. Najmniej odpornym na kapsaicynę polecamy papryki, które mają bardzo małą ostrość, takie jak Sweet Banana, Biquinho i Jalapeno. Dla smakoszy ostrych smaków mamy uznawane przez wielu za najsmaczniejsze papryki, takie jak Habanero, Scotch Bonnet, Serrano, czy ostatnio popularny Sugar Rush Stripey. A dla miłośników naprawdę ostrych rzeczy mamy super ostre odmiany z samego wierzchołka skali Scoville’a – Carolina Reaper, Dragon’s Breath, Jolokia czy Trynidad Moruga Scorpion.

Dlaczego warto spróbować ogrodnictwa jako hobby, zwłaszcza w dzisiejszych zabieganych czasach?
Uważamy, że ogrodnictwo jest jednym z najbardziej „kompletnych” hobby, jakie można mieć, i każdy znajdzie w nim coś dla siebie. Budowanie, przesadzanie, przycinanie, kształtowanie, dźwiganie, obserwowanie, podlewanie i kombinowanie to tylko część czynności z nim powiązanych. Dbanie o roślinę, której owoce wpływają pozytywnie na nasze zdrowie i których zjedzenie wywołuje wysyp endorfin, jest bardzo wynagradzające i często potrafi zatrzymać pędzący wokół nas czas. Poza tym mało rzeczy cieszy w życiu tak bardzo, jak czas spędzony na świeżym powietrzu wśród owoców swojej pracy.
Jakie są Wasze plany rozwoju?
Po 3-letniej przeprawie udało nam się kupić ziemię rolną, na którą w kolejnych latach będziemy przenosić naszą operację i nasze roślinki. W tym roku poszerzamy naszą paprykową ofertę o konopie siewne, więc na jesień będziemy tworzyć nowe ciekawe ostre sosy z CBD. Plany na lata kolejne to stworzenie ogrodu opartego na elementach permakultury, a także budowa kopułowych szklarni, wokół których wyrośnie docelowe 1000 papryk.
Pamiętacie jakieś opowieści lub anegdoty od klientów, które najlepiej oddają ducha Waszego biznesu i pasję do ogrodnictwa?
Anegdot związanych z ostrymi paprykami przez lata usłyszeliśmy bardzo dużo i bardzo często ciężko ich wysłuchać z powagą na twarzy. Moczenie tyłka w misce z mlekiem i kąpiel w fontannie po zbyt ostrej papryce, to tylko niektóre z przygód powiązanych z ostrymi paprykami. Pewnego rodzaju anegdotą jest powstanie motta naszej firmy „Ostre, ale dobre”, które zostało wypowiedziane przez klientów tyle razy, że aż zawitało na naszym szyldzie.